lip 162019
 

Zdobywanie informacji jest bardzo czasochłonne i kosztowne. W tym wpisie odsłonimy kulisy kwerend prowadzonych przez Dolnośląskie Towarzystwo Historyczne poza granicami naszego kraju. Zazwyczaj celem naszych wyjazdów są kraje Europy (Czechy, Niemcy, Anglia, Szkocja), ale średnio raz na rok wyruszamy także do Stanów Zjednoczonych Ameryki, a konkretnie do Waszyngtonu. Znajduje się tam National Archives and Records Administration (w skrócie NARA), która jest niezależną agencją rządu USA powołaną do dokumentacji oraz archiwizacji dokumentów historycznych. Skąd zainteresowanie takim odległym celem podróży? Jednym ze zbiorów, który znajduje się w NARA są tzw. Mikrofilmy Aleksandryjskie. Pod tą dość intrygującą nazwą kryją się kopie dokumentów niemieckich, które pod koniec II wojny światowej przejęli Amerykanie na terenie III Rzeszy. Nazwa „Archiwa Aleksandryjskie” wywodzi się z nazwy miejsca – Alexandrii, niedaleko Waszyngtonu, gdzie w 1953 trafiły archiwa III Rzeszy przerzucone drogą lotniczą z Berlina, podczas trwania blokady tego miasta. Co ciekawe, po ich skopiowaniu większość materiałów została zwrócona do Republiki Federalnej Niemiec. Archiwa Aleksandryjskie to ogromne zbiory, które liczą około 75 000 rolek mikrofilmów i stanowią kopię tego, co dziś znajduję się ponownie w Niemczech.

Jaki jest więc sens wyjazdu do USA, ponoszenia kosztów przelotu i pobytu, kiedy to samo można odnaleźć u naszych zachodnich sąsiadów? Po pierwsze, skoro Amerykanie mieli te dokumenty jako pierwsi, być może jest większa szansa na odnalezienie interesujących materiałów, które być może nie zostały zwrócone do Niemiec. Po drugie, dostęp do NARA jest bezpłatny, można bezpłatnie kopiować materiały i nie trzeba ponosić kosztów ich upubliczniania – wystarczy dodać notkę, skąd pochodzi określony dokument (w niniejszym linku prezentujemy zasady korzystania ze zbiorów NARA).
Niestety, w większości archiwów europejskich, oprócz opłaty za skopiowanie danego dokumentu, należy także wnieść opłatę za jego upublicznienie. Dobrym przykładem mogą być odnalezione przez nas plany klasztoru w Lubiążu, w Instytucie Herdera w Marburgu. Oprócz poniesionych opłat dotyczących digitalizacji dokumentów, w przypadku ich publikacji na stronie DTH musielibyśmy wnieść także dodatkową opłatę. Każdy dokument to osobny wydatek, a nasz ograniczony budżet nie pozwala na publikowanie wszystkiego co udało się pozyskać podczas poszukiwań archiwalnych. Oczywiście nie krytykujemy tu polityki udostępniania archiwów prowadzonej przez instytucje państwowe, jak to mówią, co kraj to obyczaj, a wiedza i informacja zawsze były i będą w cenie.

Zatem sumarycznie, wyjazd do USA to spory wydatek, ale w ogólnym rozliczeniu wielką zaletą jest fakt, że nie trzeba ponosić kosztów uzyskania materiałów archiwalnych, ani co najważniejsze ich publikacji. Pragniemy w tym miejscu zaznaczyć, że wszystkie koszty naszych kwerend archiwalnych ponoszone są wyłącznie z prywatnych funduszy Członków Dolnośląskiego Towarzystwa Historycznego (sprawozdania merytoryczne i finansowe DTH są dostępne na stronie NIW). To nasza pasja i świadome hobby 😉

Na koniec, jako przedsmak tego co udało nam się ustalić podczas tegorocznej kwerendy w NARA – jako pierwsi w Polsce publikujemy akta Unternehmen Zeppelin. Ta tajna operacja SD miała na celu zwerbowanie Rosjan, którzy jako agenci mieli działać na terenie ZSRR. Publikujemy akta jednego ze zwerbowanych agentów, wynika z nich jasno, że był to żołnierz Armii Radzieckiej wzięty do niewoli w początkowym okresie niemieckiej ofensywy. Bardzo ciekawe są przedwojenne losy tego żołnierza, a także członków jego rodziny – jego ojciec zginął w radzieckim lagrze, a on sam przed wojną przebywał rok w więzieniu NKWD.


Człowiek ten był profesorem chemii na prestiżowym radzieckim uniwersytecie, a gdy przyszła wojna został powołany do Armii Radzieckiej. Mając na uwadze jak mocno ucierpiał będąc obywatelem ZSRR, nie może dziwić fakt, że chętnie rozpoczął kolaborację z przeciwnikami komunizmu. Co bardzo ciekawe – jedną z baz dla Unternehmen Zeppelin był Lubiąż. Okazuje się, że nie tylko służbom III Rzeszy spodobało się to miasto, gdyż po wojnie polskie służby specjalne planowały użytkowanie klasztoru w Lubiążu jako swojej tajnej bazy, ale to już inna historia, na osobny wpis 😉

Udostępnij
Translate »