We wrześniu ubiegłego roku obiecaliśmy Państwu dalszą część relacji z akcji wydobycia samolotu, który rozbił się w okolicy górskiej miejscowości Zieleniec (przeczytaj o tym). Słowa dotrzymujemy 😉
W długi, majowy weekend członkowie oraz sympatycy Towarzystwa spotkali się w przygranicznych wioskach Lasówka i Zieleniec aby doprowadzić do finału rozgrywkę, której stawka była wysoka – niemiecki samolot wojskowy.
Oczywiście, zanim przystąpiliśmy do właściwej akcji w terenie, postaraliśmy się o dopięcie wszelakich możliwych formalności oraz pozyskanie stosownychzezwoleń. Wielokrotnie odwiedzaliśmy siedzibęNadleśnictwa Zdroje (porozumienie)czy też wałbrzyską delegaturę Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków we Wrocławiu… Działamy zgodnie z literą prawa… i taka taktyka opłaca się! Otrzymaliśmy wymagane pozwolenia, podpisaliśmy niezbędne umowy potrzebne do prowadzenia prac na terenach leśnych. Mało tego; poznaliśmy także wielu ciekawych ludzi, pasjonatów historii. Nieocenionym źródłem wiedzy na temat okolic Dusznik Zdroju okazał się funkcjonariusz Straży Leśnej- Wojtek Szukalski. Wojtku- pozdrawiamy!!!
Przejdźmy jednak do meritum. Spotkanie przed akcją urządziliśmy tradycyjnie w Zieleńcu u Krzyśka. Szybko rozdzielamy zadania oraz sortujemy niezbędny sprzęt. Jeszcze tylko rozdanie przepustek zezwalających na wjazd do lasu… Startujemy.
Podróż mija szybko, choć ostatnią jej część pokonujemy pieszo. Widok jest zabawny; grupa ludzi objuczona sprzętem i plecakami, poruszająca się po leśnej drodze- istna karawana! Po dotarciu na miejsce szybko ustalamy plan prac. Część ekipy zostaje zagoniona do mało popularnej pracy- wytyczanie sektorów badawczych oraz dokonywanie pomiarów. Pozostali przygotowują sprzęt, dzieląc się przy tym w grupy mające pracować wspólnie w sektorach. Andrzej przygotowuje materiał filmowy z wizji lokalnej. Niemiłym akcentem są świeże ślady kopania w ziemi… Po dwóch godzinach dajemy w końcu sygnał do startu . Wiara ruszyła w pole jak burza! Przyjemnie było widzieć zgraną ekipę prowadzącą poszukiwania, w której każdy wie co ma robić. Działania zespołowe przynoszą efekty; w skrzynce lądują pierwsze „fanty” pochodzące bezapelacyjnie z samolotu- części układu paliwowego, cięgna, kawałki poszycia…
W międzyczasie na miejscu zjawiają się funkcjonariusze Straży Leśnej, którzy sprawują pieczę nad poszukiwaniami z ramienia Nadleśnictwa. Rozmowa upływa w przyjaznej atmosferze. Wymieniamy się informacjami oraz spostrzeżeniami z prac poszukiwawczych. Miłą pogawędkę przerywa dzwonek mojego telefonu- na miejsce w końcu dojechał Prezes. Po kwadransie jest już z nami. Przejmuje kierowanie akcją- ekipa w komplecie!
W miarę upływu czasu powiększa się ilość znalezionych części samolotu. Sortujemy je pobieżnie zgodnie z przeznaczeniem. Czas podczas poszukiwań mija w rekordowym tempie. Pośród ekipy niestrudzenie uwija się Romek, który kamerą uwiecznia prowadzenie akcji (Ostatni lot). Swój krótki materiał nakręca też Andreas, który okazuje się ponadto dobrym fotografem! Nadchodzi wieczór… Pakujemy powoli sprzęt, liczymy wydobyte elementy i udajemy się do miejsc zakwaterowania. Tutaj szybko doprowadzamy się do „porządku” i ponownie „zdobywamy” Zieleniec, aby przy pieczonej kiełbasce, zimnym piwku oraz miejscowej „Miodówce” odreagować całodzienne zmagania 🙂
Drugiego dnia, scenariusz działań jest podobny… Na początek krótka odprawa, po której wszyscy udają się do wyznaczonej pracy. W pojemnikach lądują kolejne części pochodzące z rozbitego samolotu. Trafiają się części układów elektrycznych jak i resztki zegara z wybitym numerem serii. To już coś! W ziemi zalega także nieprzeliczona ilość stopionego duralu, który w znakomity sposób myli operatorów wykrywaczy:) W dwóch miejscach odnajdujemy części pochodzące bezapelacyjnie z silników- wtryskiwacze, przewody paliwowe, zębatki … Obala to mit, opisywany w lokalnej prasie, jakoby w ziemi tkwiły jeszcze potężne silniki samolotu… Zostały z nich tylko opisywane wcześniej stalowe części, oraz bryły stopionego aluminium… W pobliżu, pod ściółką walają się kawałki szkła pancernego. Znajdujemy także klamry pochodzące z uprzęży spadochronowej… Smutny obraz, świadczący o rozmiarze katastrofy…
Ciekawym znaleziskiem okazały się resztki (denka) magazynków siodełkowych, pochodzących bezsprzecznie z broni obserwatora lub tylnego strzelca. Wykluczamy więc tezę o maszynie jednomiejscowej! Czyli coś większego:) Jaki to jednak typ samolotu- na dzień dzisiejszy nie potrafimy udzielić pewnej w 100 % odpowiedzi. Przed nami jeszcze żmudny proces oczyszczania i wymiarowania części, po którym będziemy mogli spróbować zidentyfikować znalezisko. Tutaj liczymy także na Państwa pomoc, gdyż fotografie oczyszczonych części znajdą się wkrótce w galerii.
Ciekawym tropem, który może okazać się przysłowiowym strzałem w „10” jest informacja o demontażu uzbrojenia samolotu przeprowadzonym w latach 1946-1947 przez załogę strażnicy WOP w Zieleńcu. Wierzymy, że w archiwach pozostał ślad po tych wydarzeniach, który może okazać się pomocnym przy rozwiązywaniu zagadki.
Dwudniową akcję kończymy sprzątaniem terenu i doprowadzeniem go do stanu sprzed poszukiwań. Sporządzona zostaje odpowiednia dokumentacja. Można rzec, że historia właśnie zatoczyła koło… Las pozbył się uciążliwego balastu, przyciągającego pokątnych poszukiwaczy, zaś części samolotu zostaną w przyszłości udostępnione do oglądania szerokiej publiczności w miejscu jak najbardziej do tego odpowiednim, związanym bezapelacyjnie z II wojną światową- podziemnym kompleksie „Osówka”, położonym niedaleko Głuszycy…
Cdn…