paź 162011
 

Głośny warkot wojskowego Zundappa KS 500 rozdarł poranną ciszę… Łomot silnika zbudził właściciela posesji przy ulicy Moltkego w Waldenburgu.  Otto Bloch przetarł zaspane oczy; po chwili cicho zsunął się z łóżka i wyjrzał ostrożnie przez okno. Przed jego domem stał zaparkowany motocykl.  Na numerach rejestracyjnych widniały złowrogie runy SS. Mężczyzna zadygotał na ich widok. Uważał się za dobrego Niemca, jednakże postacie w mundurach koloru „feldgrau” obszytych charakterystycznymi patkami zawsze budziły w nim niewytłumaczalny lęk.  Poczucie zagrożenia wzrosło jeszcze mocniej, gdy usłyszał stukanie podkutych buciorów zbliżające się do domu…

Chwilową ciszę przerwało pukanie do drzwi wejściowych. Mężczyzna otrząsnął się z odrętwienia… Pukanie… Nikt nie krzyczał, nie dobijał się buciorami czy też kolbą do mieszkania… Pukanie… Zwyczajne pukanie…

Otto ubrał się błyskawicznie i pobiegł otworzyć drzwi. Przed nim stał Gustav Sauermann we własnej osobie. Jego ulubiony siostrzeniec… Mały Gustav… „No mały to on już nie jest” pomyślał Bloch i uśmiechnął się szeroko. Wpuścił Gustava, przywitał się z nim serdecznie. W pośpiechu przygotował  śniadanie. Na stół postawił także butelkę doskonałej kminkówki, którą przetrzymywał na specjalną okazję.  Alkohol rozwiązał języki…

Otto z uwagą wsłuchiwał się w wojenne opowieści Gustava. Początkowo były spójne, ułożone chronologicznie. Potem czegoś w nich brakowało… Czegoś, o co Bloch wolał mimo rodzinnych koneksji nie pytać… Pomimo wypitej wódki rozumował logicznie i zdawał sobie sprawę, że prośba Gustava o cywilne ubrania niesie w sobie jakieś zakamuflowane zło… Rozmyślania Ottona przerwało pytanie, czy nadal jest właścicielem działki położonej niedaleko domu… Przytaknął…

„Wujku… Musimy schować motocykl- usłyszał Gustav- nie chcę, aby tak piękna maszyna dostała się w ręce tej czerwonej hołoty. Zakopiemy go. Wojna niedługo się skończy, ale to dopiero początek. Wrócimy tutaj, zobaczysz. Jeszcze trochę a Ruscy wezmą się z Amerykanami za łby. To dla nas wielka szansa”

Bloch nie dowierzał- armia niemiecka w rozsypce, Rosjanie pod Berlinem a ten młokos chce tutaj wracać… Chyba jako turysta po wojnie…

Pomimo wszystko przytaknął-” zakopiemy go Gustav, będzie na Ciebie czekał…”

Powyższą historię, pomimo że jest wyłącznie fikcją literacką członkowie DTH oparli na kanwie prawdziwych informacji przekazanych od osoby  znającej człowieka, który uczestniczył w ukrywaniu niemieckiego motocykla. Ze zrozumiałych powodów, nie podajemy nazwisk ani namiarów posesji aby uchronić jakże sympatycznych ludzi od niechcianych wizyt „amatorów przygód”.

Po uzyskaniu zgody właścicieli, członkowie DTH postanowili przeprowadzić rekonesans terenowy celem rozpoznania miejsca oraz uzyskania dokładniejszych danych na temat miejsca ukrycia motocykla, wg przekazów- niemieckiego Zundappa .

16-go października o godzinie 10:00 spotkaliśmy się w Wałbrzychu, na posesji należącej do państwa S. Po serdecznym powitaniu usłyszeliśmy historię rodziny oraz fakty dotyczące znajomości z Niemcem, który dopiero wiele lat po wojnie wyznał obecnym właścicielom swoje wojenne przeżycia oraz fakt ukrycia „historycznego rarytasu”. Przyznam, że historia opowiadana słowami pani S. jak i jej syna szalenie nas zainteresowała. Pobudziła także wyobraźnię, gdyż wg przekazu motocykl został rozebrany, zakonserwowany, złożony w skrzynie a  następnie zakopany dosyć głęboko w pobliżu domu.

Do rzeczy jednak. Po rozmowie z właścicielami, rozpoczynamy oględziny działki. Zundapp miał zostać zakopany pomiędzy dwoma śliwami. Cały problem w tym, że śliw było kilka, z czego część nie dotrwała do dnia dzisiejszego:)

Sprawę komplikują także nowe nasadzenia jak i fakt postawienia niedużych budynków gospodarczych. Nie zraziło  nas to jednak. Mierzymy działkę,  Andreas wykonuje kilka zdjęć terenu. Z pomocą przychodzi syn właścicieli, który twierdzi, iż odszuka stare zdjęcia ogrodu, gdyż takowe posiada w bogatej kolekcji. Mamy nadzieję, że w znakomity sposób ułatwią lokalizację poszukiwanego obiektu.  Pomocnym narzędziem będzie także ramowy detektor metali o dużym zasięgu, będący własnością członków Towarzystwa, który prezentujemy na zdjęciu.


Po dokonaniu rozeznania terenowego, ustalamy z Państwem S. dalsze działania oraz przybliżone terminy prac, które wymagają uzyskania odpowiednich zezwoleń jak i załatwienia wielu formalności. Wierzymy jednak, że pomimo wszelkich „papierkowych problemów” warto podejmować legalne działania, mogące owocować w przyszłości ciekawymi eksponatami, o posiadanie których będzie zabiegać niejedno muzeum.

Cdn…

 
 
 

Komentarze i pytania są mile widziane.

Udostępnij
Translate »